Z jednej strony, lubimy iść do przodu, cieszymy się, że świat wokół się zmienia i rozwija, w tym także medycyna (ta ludzka i ta weterynaryjna). Z drugiej – czasem patrzymy nieufnie na kolejne nowości i informacje. Bo „kiedyś tego nie było”.
Tak właśnie niektórzy postrzegają stomatologię zwierzęcą. Tymczasem szacuje się, że przeszło 90% dorosłych pacjentów lecznic weterynaryjnych ma problemy z chorobami zębów i przyzębia! Uwierzcie nam, że „brzydki” wygląd takich zębów, bądź nieprzyjemny zapach z pyszczka, to najmniejszy problem tych zwierząt. Dużo gorszy jest BÓL oraz STAN ZAPALNY i NIEBEZPIECZNE BAKTERIE, które mogą rzutować na stan… całego organizmu!
Tymczasem specyfika naszych pacjentów jest taka, że często cierpią w ciszy. Pobiegną za piłką, zjedzą wieczorne chrupki, nie piszczą, nie „płaczą”, więc wydaje się, że wszystko jest w porządku… A nie jest! Jakby tego było mało, problemy mogą się pojawić już u kilkumiesięcznych zwierząt, szczególnie u ras predysponowanych do odkładania kamienia nazębnego.
A jakie są te problemy z chorobami zębów i przyzębia u zwierząt?
Numerem jeden jest kamień nazębny i jego konsekwencje, dlatego pozwólcie, że wymienimy po krótce NAJWAŻNIEJSZE:
1. Konsekwencje LOKALNE:
- bolesne zapalenie dziąseł,
- utrata przyczepu zębów i ich wypadanie,
- przetoki ustno-nosowe (nienaturalne „kanały”, łączące jamę ustną z nosową…),
- ropnie okołowierzchołkowe (zakażona „bomba”, tworząca się w okolicy korzenia zęba),
- zapalenie i zanik kości w okolicy zęba,
- patologiczne złamanie żuchwy (patrz: wyżej),
- stany zapalne w okolicy oczodołu (grożące utratą wzorku).
2. Konsekwencje UKŁADOWE:
- nawracające zapalenia pęcherza moczowego,
- rozwój przewlekłej niewydolności nerek,
- przewlekłe zapalenie wątroby,
- niewydolność wątroby,
- zapalenia wsierdzia (wewnętrznej warstwy ściany serca),
- sprzyjanie rozwojowi cukrzycy, utrudniona jej kontrola, częstsze powikłania.
Patrząc na doświadczenia medycyny ludzkiej, jest wielce prawdopodobne, że z biegiem czasu będziemy okrywać kolejne negatywne konsekwencje chorób zębów i przyzębia.
Czy zatem chęć ochrony czworonożnych pacjentów przed tą pokaźną listą schorzeń, to jedynie „fanaberia” lekarzy weterynarii?
Pozwólcie, że potraktujemy to pytanie, jako retoryczne… 😉